Działy w firmie:
W mikro i małych przedsiębiorstwach o strukturze funkcjonalnej schemat może wyglądać jak wyżej. Oczywiście nazwy mogą być zmienione w zależności od potrzeb i branży, w jakiej działa firma.
Do tego mamy Prezesa/ Właściciela. Poszczególne działy mają swoich kierowników, szefów i na spotkaniach cotygodniowych każdy przedstawiciel działu opowiada/ tłumaczy się / spowiada, w zależności od kultury w firmie wybierz odpowiednie, o sukcesach (rzadko) najczęściej problemach/ sprawach w danym dziale.
Wszyscy o wszystkim wiedzą, co za tym może pójść nie tak?
Miód 😊 A w rzeczywistości?
i CISZA…
Czy ja się dziwię?
Nie. Ja tylko stwierdzam, że tak wygląda często rzeczywistość w wielu firmach. Ludzie koncentrują się na przetrwaniu do końca dnia/ tygodnia/ miesiąca/ roku. I nagle w tej codziennej gonitwie ktoś / Prezes/ Szef/ Kierownik/ wizjoner wpada na pomysł.
WPROWADZAMY PROCEDURY/ STANDARYZACJĘ/ REGULAMINY/ BIBILOTEKĘ WIEDZĘ
Jakże wielkie jest zaskoczenie, że w firmie nie ma euforii, wow, nawet nie ma żadnych objawów ekscytacji, Powiem więcej, jest złość, zdenerwowanie, negacja.
„ no tak jakbym mało miała pracy, kolejna fanaberia”
„ znowu się naczytali mądrych książek”
„przeżyliśmy inne pomysły, przeżyjemy i te”
I wiele innych.
Ludzie są zmęczeni, zapracowani, przeciążeni, i nawet jeżeli widzą wartość dodaną w tych pomysłach, nie mają na to ani ochoty a przede wszystkim czasu. I nie pomoże rozkaz szefa:
- napisz do końca tygodnia procedurę na temat….
- ale ja nie wiem jak, nigdy tego nie robiłam
- to się naucz!
Jeśli tak firma chce wprowadzić zmiany, lepiej nie zaczynać. Szkoda pieniędzy i czasu wszystkich stron.
W takich sytuacjach potrzebne jest wsparcie. Zrozumienie wszystkich zainteresowanych stron i wybór opcji, sposobu wdrożenia zmian, który będzie najlepszy nie dla jednego albo 2 działów, ale optymalny dla organizacji. Bez emocji, zaangażowania, obiektywnie.
Pracując w i z różnymi organizacjami, w różnych branżach, firmach polskich, rodzinnych, ale też i zagranicznych zauważam koncentrację często tylko na problemach, które są blisko strony zainteresowanej: ja i mój dział. Brakuje w firmie ludzi, którzy patrzą na nią globalnie, z lotu ptaka, potrafią dobrać rozwiązanie dla ogółu. A jest to moim zdaniem kluczowe przy transformacjach. Umiejętne łączenie kropek w firmie. Zrozumienie problemów każdego z działów i być „mediatorem” pomiędzy nimi.
Często zadają mi firmy pytanie od czego bym zaczęła pierwsze dni w firmie. Moja odpowiedź zawsze jest taka sama:
„od rozmowy z wszystkimi działami. Od poznania ich punktu widzenia, ich problemów, ich obowiązków dnia codziennego. Od aktywnego słuchania”
A dopiero potem łączyć te kropki w jedną całość.
Jak pracujemy?
Firma turkusowa (18 pracowników) postanowiła wprowadzić 4 dniowy – czas pracy, 36 godzin tygodniowo. Czas pracy: od poniedziałku do czwartku po 9 godzin dziennie. Temat na czasie. Nie ma jeszcze w polskim kodeksie pracy regulacji na ten temat. Prezes, zebrał pracowników, poinformował o fakcie i uznał temat za zakończony. Kadry i prawnik to firmy zewnętrzne, zatem nie mieli informacji o podjętej decyzji.
Pracownicy : wow, podziękowali i wrócili do swoich obowiązków.
Gdzie zatem problem???
Pytania się mnożyły, mnożyły a odpowiedzi się nie pojawiały, bo i nie mogły.
W takich właśnie sytuacjach jest potrzebna w firmie osoba, która patrzy na organizację z lotu ptaka. Tak jak SIPOC jest spojrzeniem na proces z lotu ptaka, tak samo trzeba spojrzeć na firmę z lotu ptaka – BARDZO SZEROKO.
Wizjonerowi skoncentrowanemu na generowaniu nowych pomysłów, rozwijaniu firmy często brakuje takiego właśnie spojrzenia. Często też nawet nie pomyśli, aby o tym informować zewnętrznych dostawców, albo wychodzą z założenia, że nie ma takiej potrzeby, to za dużo kosztuje. To błąd i w dłuższej perspektywie czasu, temat zawsze odbije się czkawką.
Jeżeli zatem dostrzegasz obszary, które są w Twojej ocenie niezagospodarowane, niezaopiekowane warto pomyśleć o wsparciu: wewnętrznym lub zewnętrznym. Forma zależy od Ciebie, od skali działalności, komplikacji problemów, ale też i indywidualnego podejścia do biznesu.
Ja rekomenduję zrobić audyt własnej firmy i samemu rozpoznać takie obszary, zanim to zrobi ktoś inny za Ciebie.
Audyt zrobiony przez Ciebie nie za boli, skutki audytu zrobionego przez instytucje kontrolujące mogą już zaboleć.